Inspirujące historie: Tancerze z Politechniki wygrywają mistrzostwa [FOTO]

Bartosz Bać i Emilia Stanisławska to znana w regionie para taneczna, która spotkała się na treningach w Akademickim Klubie Tańca Politechniki Koszalińskiej. Na swoim koncie mają już imponujące osiągnięcia m.in. I i II miejsce w Mistrzostwach Świata WADF 2024 w czeskiej Ostrawie oraz II i III miejsce na Mistrzostwach Europy WADF 2024 w Uppsalli w Szwecji. Występują jako B&E artist dancers. 

 

Sylwia Jaroszewicz: Kiedy i w jaki sposób taniec pojawił się w waszym życiu?

Emilia: Tańczyłam w gimnazjum w Rzeczenicy. Nie mam pojęcia, co to był za rodzaj tańca. Powiedzmy: ogólnorozwojowy. Tam też mieliśmy występy. Uczyła nas pani Olga Manenok. W liceum miałam przerwę i dopiero, gdy przyszłam na studia, znalazłam nasz Akademicki Klub Tańca. Przyszłam na pierwsze zajęcia i tak zostałam.

Bartosz: Ja zaczynałem na lekcjach tańca towarzyskiego w Galerii Emka. Tam rok chodziłem na kurs, a potem zapisałem się do Akademickiego Klubu Tańca, tylko wcześniej niż Emilka. I tak przygoda z tańcem toczy się dalej.

Dlaczego wybraliście tańce latynoskie, a nie np. tango czy walca?

Bartosz: Tutaj akurat nasz trener Roman Filus poszedł akurat w tańce karaibskie: salsę, trochę bachaty, merengue, ale też tańce towarzyskie, żebyśmy mieli rozeznanie w różnych kierunkach. Był swing, był jive, ale głównie to właśnie Karaiby.

Emilia: W zeszłym roku była rueda. To jest taka salsa po kole. Prowadzący wymienia figury, a każda para wykonuje komendy. Jest zmiana partnera, albo partnerki, adios to pożegnanie na przykład.

Jak wyglądają wasze treningi przygotowawcze do mistrzostw czy zawodów?

Emilia: My trenujemy cały czas. Gdy zbliżają się zawody, to jest większa liczba treningów i zwiększamy wtedy nacisk na choreografię. Kiedy mamy przestój i wiemy, że jest dużo czasu do zawodów, wtedy bardziej skupiamy się na technice albo uczymy się nowych figur, na które wcześniej po prostu nie było czasu. Kondycja, rytmika, muzykalność też jest tu kluczowa.

Bartosz: Dużo czasu idzie na rozgrzewkę, rozciąganie, żeby nie było żadnej kontuzji, bo też spotkaliśmy się z fizjoterapeutami nie raz. To jest czasochłonne, kosztowne i wtedy człowiek musi też wypaść z treningów, żeby ciało się zregenerowało.

Co do tej pory uważacie za swoje największe osiągnięcie jako para taneczna?

Emilia: Obydwoje tańczymy ze sobą około dwóch lat i ten pierwszy rok to była taka próba, czy w ogóle nam się to podoba. Powiedziałabym, że nasze ostatnie zawody w Szwecji, bo nasze choreografie były już dopracowane pod względem technicznym. Oczywiście nasz trener powiedziałby, że zabrakło pazura, bo trener wymaga dużo, ale w Szwecji w końcu nie zjadł nas stres. To stało się faktycznie przyjemnością i weszliśmy na poziom rywalizacji.

Bartosz: Na pierwszych zawodach w Ostrawie trafiło nam się, że po prostu zastygliśmy, ale trener powiedział nam, że to też jest normalne i trzeba to przeżyć, bo buduje to nasze doświadczenie taneczne.

Emilia: Kiedy tańczymy w kategoriach parowych, nie znamy wcześniej muzyki, mamy kilka sekund, żeby złapać rytm, reagować na akcenty.

A co jeśli choreografia, którą przygotowaliście nie pasuje do muzyki?

Bartosz: Wtedy zaczyna się improwizować, troszkę dodawać. Na przykład jedną ósemkę. Jest akcent, to człowiek stanie, porusza klatką i leci dalej. Albo izolacja, albo bodymovement. Ale to zależy również od tego, ile tańczysz, bo na początku człowiek uczy się tańczyć, a potem dopiero bawi się tańcem. Trzeba już siedzieć w tym klimacie, mieć osłuchanie z muzyką. Na zawodach również uczymy się pracy z widownią. Nie tańczymy dla siebie, ale jak trener zawsze powtarza, dla ludzi na widowni. To nieważne, które miejsce zajmiecie, ale jeśli widownia wstanie i zaklaszcze, wygraliście.

Emilia: Dwa lata temu trafiliśmy na salę, gdzie tańczyli klasykę. Nie wiadomo dlaczego kategoria merengue była też na tej sali. Te tańce klasyczne są piękne, ale często przedstawiane są historie dramatyczne, smutne. A merengue samo w sobie jest wesołe, ta muzyka po prostu nosi. Weszliśmy, zatańczyliśmy, czując się po prostu trochę dziwnie, bo nawet stroje są zupełnie inne. My jesteśmy jaskrawi, odkryci, są frędzle, a tamte klasyczne stroje są długie, bardziej zwisające, zwiewane. Tymczasem widownia ożywiła się na nasz widok, dostaliśmy duże oklaski.

Bartosz: To było bardzo fajne uczucie. Mamy też taki program Wesele Północy, gdzie są różne tańce wymieszane: salsa, merengue, menuet. Ja przebieram się za pana młodego, Emilia za pannę młodą, w takich trochę trupich klimatach. Czasem też wieziemy ze sobą trumny. Show trwa dwie minuty, ale robi ogromne wrażenie na publiczności. Tam jest też dużo gry aktorskiej, co nieraz trudno połączyć.

Tańczycie przeważnie trzy style taneczne. Który z nich jest dla was najbliższy?

Emilia: Mi bardzo podoba się salsa, ale jest chyba z nich wszystkich najtrudniejsza.

Bartosz: Teraz zrobiła się moda na bachatę, dużo ludzi tańczy. Jest tam prostszy rytm, spokojniejszy i bardziej intuicyjny.

Emilia: Salsa ma bardzo dużo rodzajów i początkowo dla mnie było to trudne, że tańczę na raz, innym razem z kolei na dwa.

Bartosz: W salsie jest pełno różnych instrumentów i ciężko nawet wyłapać te uderzenia. Naprawdę trzeba być osłuchanym z muzyką.

Emilia: Teraz na salsę kładziemy większy nacisk. Powiedzmy, że bachatę doprowadziliśmy do takiego poziomu, który nas zadowala. W salsie to jest wiedza niemal tajemna. Wiedza o technice tańca, nie ma tego w Internecie, w książkach. Uzyskujemy ją od trenerów, a potem dopasowujemy do siebie.

 

Czy lubicie prowadzić warsztaty taneczne i uczyć innych?

Bartosz: Początkowo obawialiśmy się, jak to będzie, ale ludziom podoba się nasz sposób prowadzenia.

Emilia: Tańczymy w hotelach, ośrodkach i tam prowadzimy warsztaty dla pensjonariuszy. Prowadziłam także warsztaty w Rzeczenicy dla gminnego ośrodka kultury. Dziewczynkom bardzo się podobało i na koniec padło pytanie, czy odbędą się kolejne zajęcia. Są różne plany na kolejne warsztaty. Wydaje mi się, że najtrudniejsze w tym jest, żeby ludzie w ogóle wyszli, bo jak już wyjdą to zazwyczaj im się podoba. Pierwsze kroki, żeby w ogóle spróbować są często najtrudniejsze.

Bartosz: Czasem niektórym trudno jest wyjść ze strefy komfortu i oswoić się z tym, że ktoś na nich patrzy, ale wtedy mówimy, że spokojnie, nikt nikogo nie ocenia i przyszliśmy tu dla państwa, żeby się razem dobrze bawić. Mamy w ośrodkach różne grupy, czasami różne stopnie niepełnosprawności. Są to ludzie z różnymi schorzeniami. Grupy z zespołem Downa na przykład, albo na wózkach inwalidzkich. Początkowo się obawialiśmy, ale ludzie wyszli, zaczęli się bawić. Byli to bardzo otwarci i uśmiechnięci ludzie. Daliśmy z siebie wszystko i naprawdę dobrze wyszło. Spędziliśmy tam cały sezon letni plus trochę jesieni.

Emilia: Dostosowaliśmy zajęcia pod różne grup wiekowe np. w jednym tygodniu prowadziliśmy zajęcia z dziećmi, w drugim z seniorami i te potrzeby także są różne. I tego też uczyliśmy się w terenie.

Bartosz: Ostatnio, na balu z okazji Dnia Kobiet byliśmy w hotelu w Mrzeżynie i ludzie byli zachwyceni. Kręcili filmiki na pokazie, a potem około setka z nami tańczyła. Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni.

Jakie macie plany na przyszłość? Takie taneczne i nie-taneczne.

Bartosz: W planach mamy zrobienie kostiumów. Pójście w takie bardziej jaskrawe kolory. Tendencja w Polsce jest do bardziej ciemnych barw, a my chcemy pójść w takie ciepłe klimaty Ameryki Łacińskiej. Tam kolorów się nie boją.

Emilia: Oczywiście planujemy zawody. Może uda się do Ostrawy, do Szwecji. W czerwcu będzie Bydgoszcz. Tak długofalowo to oczywiście chcemy się rozwijać. Jako para taneczna poszukujemy sponsora na zawody. Z czasem, nie wiemy jeszcze, czy będziemy zakładali własną szkołę tańca, czy będą nam wystarczyły kursy, pokazy i warsztaty w hotelach, w ośrodkach kultury.

Bartosz: Jest dużo możliwości. Ludzie chcą się bawić, chcą tańczyć. Widać to po nich i to jest jest świetne. Spróbujemy połączyć to z treningami i szkoleniami. Dużo weekendów mamy zajętych, jeździmy na szkolenia do Krakowa i Poznania.

Emilia: Ciężko łączy się to z życiem codziennym, bo pracujemy, studiujemy, ja piszę pracę inżynierską i ta doba się tak bardzo kurczy. Próbujemy wszystko pogodzić i mamy dużo planów.

 

Fot. Archiwum prywatne tancerzy

Profil tancerzy na Facebooku i Instagramie:

https://www.facebook.com/profile.php?id=61552812278766

@b.eartistdancers

 

0 0 głosy
Ocena artykułu


guest

0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze