Inspirujące historie: „Daję szansę wszystkim zwierzakom”. Rafał Patora, nietypowy groomer
Rafał Patora prowadzi salon groomingu RAFF, który zdecydowanie wyróżnia się na koszalińskim rynku. Pomaga zwierzętom, którym inni nie chcą dać szansy. Nie boi się trudnych i agresywnych przypadków. Obdarza zwierzęta dużą troską i czułością. Organizuje także warsztaty dla dzieci z przedszkoli i szkół podstawowych w swoim salonie.
Sylwia Jaroszewicz: Kiedy odkryłeś, że masz „dobrą rękę’ do zwierząt i chciałbyś się zajmować groomingiem?
Rafał Patora: Samym groomingiem dwa lata temu. Chciałem zostać weterynarzem. Zaczęło się to od tego, że gdy byłem małym dzieckiem, przyjeżdżał do mnie pan, który przywoził drzewo koniem. Moi dziadkowie mieli gospodarstwo. Nawet swoje szkolne kanapki oddawałem kurom. Zawsze była we mnie miłość do zwierząt. Później wyjechałem do Włoch, ponieważ chciałem zrobić tam weterynarię. Jak pojechałem na miesiąc, tak zostałem tam na dziesięć lat. Po powrocie do Polski stwierdziłem, że nie wyobrażam sobie żadnej innej pracy, jedynie ze zwierzętami.
Czym się zajmowałeś ze Włoszech? Jak Ci się tam żyło?
Bardzo dobrze. Mieszkałem na samym południu, na dole włoskiego „buta”. Praca była ciężka. Ludzie niezwykle przyjaźni i pracowici. Moi znajomi mieli gospodarstwo i chciałem robić u nich praktykę weterynaryjną. Kiedy wyjechałem, całkowicie się zakochałem w tym kraju. Tam ukończyłem kurs instruktora jazdy konnej. Prowadziłem jazdy konne dla dzieci z autyzmem i zespołem Downa. Konie to była moja praca przez wiele, wiele lat.
Konie w Twoim życiu odgrywały wobec tego dużą rolę?
Tak. Były, są i będą. Obecnie szukam jakiejś stadniny tu w okolicy, aby nadal mieć kontakt z tymi wspaniałymi zwierzętami. Jednak skupiam się oczywiście najbardziej na salonie, co pochłania bardzo dużo czasu i pracy. Chcę, żeby mój salon wyróżniał się od innych.
Faktycznie, można powiedzieć, że się wyróżnia. Przyjmujesz różne zwierzęta: króliki, koty, gryzonie. Pracujesz z dużymi psami, czasem agresywnymi. Dlaczego zdecydowałeś się iść w takim kierunku, którego niektórzy groomerzy się obawiają?
Lubię wyzwania i lubię robić to, czego nie robią inni. Może niekoniecznie być w centrum uwagi czy wyróżniać się na siłę, ale po prostu uważam, że trzeba pomóc wszystkim. Nie każdy piesek jest grzeczny i będzie stał podczas kąpieli czy obcinania. To jest właśnie taka praca. Pies agresywny także musi być ładnie ostrzyżony i zadbany, tak jak inny, grzeczny pies.
Co się robi w takich przypadkach?
Cały czas tłumaczę to moim uczniom, że odpowiednie podejście to połowa sukcesu. Powoli, delikatnie, na spokojnie. Zawsze uczę też kursantki, żeby podchodziły pewnym ruchem, aby zwierzę nie wyczuło naszej obawy. Trzeba wiedzieć, w którym momencie przestać pozwalać na dominację. Oczywiście zwierzę musi się najpierw zaadoptować do mnie, do salonu. Jeśli pies jest agresywny, to na początku nie kąpać, nie suszyć. Porozmawiać z właścicielem, czy można obciąć tylko nożyczkami. Jeżeli jest jakiś przypadek po przejściach z innego salonu, a ostatnio miałem takiego pudelka, to stwierdziłem z panią, że nie będziemy go kąpać ani suszyć, żeby nie sprawiać mu jeszcze większej traumy. Mam psy, które wychodzą ode mnie z ogonem merdającym i chętnie wracają do mojego salonu. To jest dla mnie najważniejsze. Miałem ostatnio też kota, który nie chciał wyjść, bo było mu tutaj tak dobrze.
Jakie podejście i jakie cechy charakteru trzeba mieć, aby być dobrym groomerem?
Być przede wszystkim sobą. Nie liczy się dla mnie materializm. Wiele osób myśli, że to jest łatwy pieniądz. Nie, tutaj musi liczyć się dobro zwierzęcia i rozmowa z klientem. To podstawa dobrej współpracy, aby to wszystko dobrze szło. Nie być nachalnym, nie wypytywać o termin następnej wizyty. Na przykład nie zapisuję na dwa, trzy miesiące do przodu, ponieważ nie wiem, jak ktoś pracuje. Każdego ostatniego tygodnia na social mediach podaję klientom cały mój plan pracy na przyszły miesiąc. Nie trzeba wtedy kombinować, jak kogoś przepisać i gdzie umieścić. Czasami pracuję po dwanaście godzin, ale nie czuję się nigdy zmęczony, bo to lubię. Bo to kocham. Ważne jest też, aby powiedzieć, że czasami może się coś nie udać. Pracujemy ze zwierzętami, które mają różny charakter, które się boją, są ruchliwe. Początkowo pies mnie nie zna. Dlatego też nie polecam za bardzo zmiany groomerów, ponieważ to dodatkowy, dużo większy stres dla zwierzęcia.
Jakie są w tej pracy największe wyzwania?
Miałem takie wyzwanie z bardzo dużym psem, którego wyciągałem z kołtunów. Pracowałem nad nim trzy dni, jedynie nożyczkami. Był to mastif tybetański, największa rasa, z którą pracowałem. Staram się wyciągać te psy zaniedbane. Dużo tłumaczę, jak dbać o psa w domu, jakie produkty używać i klienci wracają zadowoleni.
Ratujesz różne zwierzęta. Widziałam na Twoim profilu, że w salonie zagościł nawet jeż.
Tak, słynny jeż. Otwieram drzwi i tuptał sobie koło salonu. Zauważyłem, że miał na sobie bardzo dużo kleszczy. Powyciągałem je wszystkie i wypuściłem jeża na zewnątrz.
Można więc powiedzieć, że ratowanie zwierzaków to też Twoja pasja albo życiowa misja?
Tak, bardzo. Jeśli miałbym tylko na to czas, to chciałbym ratować jeszcze więcej zwierząt, ale czasami własna działalność nie pozwala na wszystko, czego byśmy chcieli. Pracuję trzy dni w tygodniu do dwudziestej drugiej. Staram się nikomu nie odmówić. Bardzo mnie cieszy, że ktoś wybrał mnie i chciał się dostać do mojego salonu. To jest dla mnie bardzo ważne. Trzeba dać szansę wszystkim. Bo dlaczego grzeczny york ma być ładnie ostrzyżony, a kundelek po przejściach, okaleczony w innym salonie, czasami agresywny, ma być zaniedbany i w kołtunach? To także jest moja misja.
Jesteś jedynym salonem w Koszalinie, który organizuje zajęcia dla dzieci. Jakie są to grupy i czego można nauczyć się na takich zajęciach?
Są to dzieci od czterech do ośmiu lat. Przychodzą przedszkola, pierwsze klasy, czasami drugie. Musi to być grzeczny pies, z dokumentami, więc umówienie grupy czasami trochę trwa. Nauczyć się można przede wszystkim przezwyciężenia własnego strachu, bo zauważyłem, że jest sporo dzieci, które się boją. Boją się zwierząt. Kiedy tworzę kolejkę, żeby przyszły pogłaskać czy wykąpać pieska, są dzieci, które nie chcą wziąć udziału. Odejdą na bok, potem staną znowu w kolejce. Zauważą, że inne dzieci to zrobiły, więc dopiero wtedy podchodzą i kolejka się nie kończy. Dzieci są naprawdę zadowolone z tych zajęć, bo przychodzą potem z rodzicami i swoimi prywatnymi psami. Jest to takie boom w Koszalinie, bardzo fajna atrakcja dla dzieci. Zdecydowałem się na takie zajęcia, bo bardzo lubię pracę z dziećmi i chciałbym pokazywać od małego, jak to było ze mną, że do zwierząt nie powinno się podchodzić ze strachem. Zwierzęta często są lepsi niż ludzie w dzisiejszych czasach.
RAFF SALON GROOMERSKI TWOJEGO CZWORONOGA
TEL. 783 589 196
Fot. Rafał Patora, Sylwia Jaroszewicz